niedziela, 29 września 2013

Knutella

Dzisiejszy dzień przyniósł smutną wiadomość. Pmnożona razy poweselny kac, sprawia, że pomimo resztek słońca na zewnątrz panuje jakaś taka słota... Na osłodę dnia rozgrzebiemy dzisiaj nigdy nie porzucony przeze mnie wątek zrobienia czekolady.


Smutna wiadomość dotyczy oczywiście zdjęcia z anteny pewnego radia Gastrofazy. Mój sentyment wynika z tego, że była to audycja, która inspirowała mnie jeszcze w czasach, kiedy nie umiałam gotować (ha!ha!ha!). Kto słuchał wie o co chodzi. Kto nie słuchał, niech żałuje, bo tak poetycko wpojone ogarnięcie kulinarne jest rzeczą dającą sporo satysfakcji. Łezka w oku...

No ale zanim się całkiem rozkleimy wróćmy do czekolady. Próby stworzenia swojej własnej tabliczki czekolady idą mi jak po grudzie, ale natura eksperymentatora nie daje spokoju. Tym razem byłam blisko. Doszłam do etapu pasty czekoladowej. Dobra rzecz, kiedy skończy się nutella czy tam inne czekoladowe smarowidło.

Bazą jest oczywiście masło. Może być klarowane, nie musi (jak się je stopi to się łyżką zbiera te białe farfocle). Miesza się je z dużą ilością cukru, można dodać trochę mleka, albo najlepiej śmietany (max dwie łyżki). No i oczywiście kakao. Samo kakao ma bardzo przyjemny zapach, lubię się nim czasem zaciągnąć jak mam podlejszy humor. Kakao jest zdrowe, zawiera dużo magnezu. ;)
Wszystko mieszamy w garnku na wolnym ogniu (tak się mówi, nie? chociaż wolny ogień brzmi trochę bez sensu...), aby odparować jak najwięcej wody.
Mieszania jest dużo, żeby się nie przypaliło i nabrało miłej kremowej konsystencji.

Doprawić to można np. wanilią, chili, pieprzem, kandyzowanymi skórkami cytrusów, orzechami, kokosem, wszystkim naraz, albo nawet niczym.

Masa będzie mieć konsystencję masła, idealne do posmarowania świeżej bułeczki czy jakiegoś w miarę jadalnego chlebka. Można wlać do słoika i udawać, że to nutella, choć będzie mieć dużo mniej kalorii, bo przecież wszystko co zrobimy sami nie tuczy.

No i nie wsadzamy tego do lodówki. Poważnie, odradzam...tak samo jak wkładanie tego później do mikrofalówki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz