środa, 13 sierpnia 2014

Cygańskie pest(o)

Tak wiem, miało być o cydrze.:( Ale muszę się z wami podzielić przepisem na pesto, póki pamiętam :P
Jedna z najlepszych rzeczy, jakie ostatnio zrobiłam... a cydr? Jeszcze się robi :D Szlifuję receptury.


Wracając do pesto. To jest właśnie to włoskie zielone coś, co miesza się z makaronem i nagle robi się zajebisty. Przepisów na włoskie pesto jest pełno, ja oczywiście musiałam zrobić po swojemu, bo przecież przepisy są dla słabych. Faktem pozostaje, że podstawą zielonego pesto jest bazylia.
Tak naprawdę to można to zrobić ze wszystkiego, co może mieć pod ręką włoska gospodyni:P
Ja też zrobiłam z tego co miałam pod ręką, szczerze przyznam,  jestem zachwycona.<3

Jak już wyżej pisałam, podstawą pesto jest bazylia, zapewne świeża(której nie miałam). Są też orzeszki pini (których, również nie miałam). Hmmm... troszkę, kolokwialnie mówiąc, nacyganiłam i zapewne każdy Włoch, który by spróbował mojego dzieła, skrzywiłby się. Tak jak ten Francuz na pewnym festiwalu w Czechach, kiedy dałam mu spróbować swojego wina (francuzi uważają, że wino jest tylko z winogron, a w Polsce można nazywać winem wszystko, co jest z owoców i ma od ok 9-18% alk, pod warunkiem, że doda się przymiotnik "owocowe", na co zapewne i tak nikt nie zwróci uwagi). Cóż, pewnie też byśmy się krzywili, gdyby ktoś próbował nam wmówić ,że dewolaj to śląska rolada. Na szczęście nie gotuję dla wybrednych Włochów, ani Francuzów, tylko dla siebie, więc jak to się mawia: wolnoć Tomku w swoim domku ;D

Wykonanie nie było trudne: małą cebulke posiekać, podsmażyć, dodać co się ma w lodówce ( kawałek kalarepy, natki selera), do tego zielone oliwki i czarne oliwki (po małej paczuszcze)+ drobno posiekane migdały(ok 2 łyżki). Do tego łyżka sera(oryginalnie w przepisie jest drobno potarty parmezan)-ja dodałam 2 duże łyżki serka wieluńskiego (mój ulubiony xD), myślę, że feta też by się nadała. Wszystko smażyło się krótką chwilkę na malutkiej patelni. Posypałam to suszonym czosnkiem, odrobiną soli i pieprzem też. No i jeszcze bazylia. Miałam, niestety, tylko suszoną, więc obficie nią posypałam całość(OBFICIE=keyword;). Całość doprawić małą, nie smażoną cebulką i zblendować.

Z waflem było pyszne. Gdyby nie spalił mi się toster pewnie wcinałabym to na tostach (takie kanapki z pestem-to słowo się chyba po polsku nie odmienia...). Albo ugotowałabym sobie makaron, gdyby mi się chciało xD Jednak pozostałam przy waflach, a resztę postanowiłam wcisnąć do słoiczka i zapasteryzować.
Swoją drogą, wiecie, czemu pasteryzacji nie przeprowadza się mikrofalówce? Jeśli się nie upchnie masy tak, żeby było bez powietrza to wszystko wycieknie ze słoiczka (ofc nakrętki nie wsadzamy do mikroweli, bo jest metalowa, ale to pewnie wiecie:D )


Polecam wszelkie wariacje w tej kwestii, szczególnie, kiedy nudzimy się czekając aż dojrzeje cydr ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz